Popularne posty

wtorek, 28 marca 2017

Pierwsze podrygi w fit gotowaniu. Mów mi BOMBA.

Weekend minął jak zwykle (ZA) szybko. :)

Sobota 25-03
Dziś rodzice urządzali popołudniowy rodzinny obiad, więc oprócz pedałowania (40 min) miałam dodatkowe aktywności fizyczne pt. „ogarniam chatę na błysk”. Całe szczęście odkurzaniem zajmuje się mężuś ale mi pozostało latanie z mopem, pranie, rozwieszanie i inne takie atrakcje. Oj namachałam się! Cały dzień w biegu. Dobrze, że jedzonko miałam gotowe :) Mimo tego, że dostaję same pyszności i nie jestem głodna w ciągu dnia, to wysiedzenie przy stole pękającym w szwach od moich ulubionych przysmaków było niezłym wyzwaniem. Z niecierpliwością odliczałam czas do kolejnego posiłku i zapijałam wodą (smutek hah)! Te zapachy.. tatar, sałatka z brokułem, fetą i sosem majonezowo-czosnkowym, palcówka, szyneczki, karkówka z pieczarkami, ser pleśniowy, jajka z majonezem i szczypiorkiem... jeeeeej, ślinka ciekła! Ale byłam dzielna, wszyscy tak ładnie mnie chwalą za wytrwałość, to miłe :)  Zdecydowanie mój organizm domaga się snu. Jak już wszystko ogarnęliśmy po imprezie, przysnęłam na siedząco na kanapie!! To dopiero.





Niedziela 26-03
Dziś była piękna pogoda. Czyżby już wiosna? Kiedy wszyscy smacznie spali- ja punkt 08:00 (tak- W NIEDZIELĘ! [muszę jeść o stałych porach])- buszowałam przy lodówce dumając „co by tu zjeść na śniadanko”. Catering nie obejmuje niedzieli, więc musiałam się dziś wykazać inwencją twórczą i chyba całkiem nieźle mi poszło. Próbowałam zainspirować się daniami, które dostawałam do tej pory i okazało się, że „nie taki diabeł straszny..”. Mam nadzieję, że mnie nie poniosło :)
Dziś ostatnie pedałowanko 40 min a od jutra zaczyna się szał. Na chwilę obecną czuję zdecydowane polepszenie formy. Podczas rowerka pot już się tak ze mnie nie leje strumieniem, a z siłki wychodzę w podskokach (a nie wytaczam jak do niedawna). Po treningu czuję ból mięśni ale to ten „przyjemny” rodzaj bólu, nie taki rozrywający z przed tygodnia. Fajnie, już zapomniałam jak to jest! Jestem zadowolona.
Byliśmy dziś też na niedzielnej herbatce u babci. U babci jak to u babci- zawsze miło :) Ale tekstem „że jak ta dieta się skończy to muszę jeść podobnie i się trzymać bo gdzież taka jak BOMBA” babcia wygrała wszystko! <3







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz