Popularne posty

piątek, 6 października 2017

Warto było.

Pamiętam ten dzień, kiedy przestraszona, gruba i zamknięta w sobie siedziałam na krzesełku na rozmowie kwalifikacyjnej do projektu- mojego wielkiego odchudzania Weeding Weight Loss.. Tyle się zmieniło.

Dziś jestem zupełnie inną kobietą, potrafię się szczerze uśmiechnąć, lubię na siebie patrzeć, jak mam ochotę to mogę nałożyć jeansy i koszulkę i jest ok! Mam wrażenie jakby to było wczoraj- ale dziś nie o tym.
W trakcie mojej zmiany, treningów, diety- często spotykałam się ze zdziwieniem bliskich jak i osób mi nieznanych- które obserwowały moje poczynania w Internecie.

„wow podziwiam Cię!” „ja to bym tak nie mogła” „ale naprawdę nie jesz słodyczy?!” „i nie chce Ci się???” „o ja! jak Ty wstajesz o tej 5 żeby ćwiczyć, szacun!” „dobre te jedzenie?”

Szczerze.. jak teraz o tym myślę to na tą chwilę sama nie wiem jak mogłam wstawać o 5, żeby jechać na siłownię i ćwiczyć przed pracą. Jak wytrzymałam 3 miesiące bez kęsa czekolady czy tego, na co akurat miałam ochotę. I nie będę ściemniać- zdarzało się, że jedzenie nie zawsze mi smakowało jak bym chciała (chociaż w większości było super) ale wiadomo jak jest na diecie.. zero soli, ciecierzyca, seler- te sprawy. Tylko wiesz co.. jak by nie było- miałam w głowie to co osiągnę jak będę zdyscyplinowana i systematyczna. 



Podczas zgłoszenia napisałam o swoich 2 celach:

„Moim celem NR 1 jest polubić siebie i swoje nowe smukłe i zdrowe ciało na nowo.
Moim celem NR 2 jest ujrzeć znowu TEN błysk w oku mego ukochanego, kiedy zobaczy mnie w sukni ślubnej w dniu naszego ślubu.”

I zawsze, kiedy miałam cięższy dzień, kiedy „nie dawałam rady” (chociaż jakoś na swój sposób dawałam) miałam w głowie jedno- WYTRZYMAJ. Wiedziałam, że ten morderczy czas się skończy. I się- nie wiem nawet kiedy- skończył.

A dziś.. jesteśmy już małżeństwem od ponad 2 miesięcy. Na pewno nim zdążę się zorientować miną 2, 12, 20, 22 lata i więcej. Jednak już do końca życia będę miała przed oczami ten dzień, kiedy mój mąż zobaczył mnie w dniu ślubu. To był ułamek sekundy. Chwila, która powiedziała wszystko. Chciałam zobaczyć „błysk w oku”, a zobaczyłam łzy wzruszenia.  W tej właśnie chwili uznaliśmy obydwoje, że warto było.


Oboje się wzruszyliśmy. I to nie dlatego, że pięknie wyglądaliśmy (chociaż nieskromnie uważam, że tak!). Łzy popłynęły. Tylko my wiedzieliśmy ile wysiłku, wyrzeczeń kosztowało nas te "moje odchudzanie", ile było dni kiedy po prostu siadałam na podłodze i płakałam z bezsilności i bólu mięśni. Mój mąż był zawsze przy mnie- wspierał mnie fizycznie podczas treningów (nie ominął żadnego! nawet jak byliśmy pokłóceni) i psychicznie- podnosił na duchu kiedy myślałam, że już zaraz- za momencik- się poddam.


To piękne zdjęcie, które obrazuje więcej niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Widzisz tu nie tylko miłość między dwojgiem ludzi, szczęście i radość z pięknego dnia jakim jest ślub- ale przyjaźń i wsparcie, a to w związku jest najważniejsze..