Coraz więcej osób wie o mojej metamorfozie i pierwsze pytanie jakie pada podczas rozmowy po "
Jak Ci idzie?" brzmi "
To ile już schudłaś?". Jeśli chodzi o kilogramy to po
tym, co powiedział mi ostatnio dietetyk Pan Remigiusz- nie skupiam się (a może nie chcę się skupiać?) na nich zbyt mocno . Wiadomo, zewsząd atakują nas głosy w stylu: "schudnij x kilo!" i wszystkie mamy gdzieś z tyłu głowy informacje o tych "zbędnych kilogramach" ale chyba nie o to w tym wszystkim chodzi- przynajmniej nie mnie (chociaż nie ukrywam, że chciałabym, żeby mężuś bez problemu przeniósł mnie przez próg sali weselnej haha). W tym momencie, najważniejszy jest dla mnie fakt, jak zmienia się moje ciało. To, że zarysowuje mi się ładnie talia, zmniejsza się wielki bebzun (chociaż w ślimaczym tempie i mam wrażenie, że on nie zejdzie nigdy!!), wyszczupliła się pyzata twarz, zeszczuplały uda i zmniejszył się cellulit.
Zauważyłam, że w związku z tym, że każdy dzień wygląda prawie tak samo- już powoli zaczynam się gubić w tych wszystkich cyferkach: ile trwa już moja zmiana, ile już mi spadło cm itp. Postanowiłam więc spisać wszystko do magicznej tabeleczki do Excela, w której wszystko widać czarno na białym.
Zostało jeszcze 11 tygodni. Może jednak
plan jest wykonalny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz