Popularne posty

czwartek, 30 marca 2017

Nowy porządek i jelitówka.

Od dzisiejszego dnia panuje nowy porządek!
- Treningi z Kasią mamy 3x w tygodniu i w tych dniach rozpoczynam od rowerka rano (czyt. na czczo, przed pracą), po południu 40-50 min ćwiczeń personalnych + 1h rowerka.
- 2 dni pedałowanko 1h
- 2 dni DLA SIEBIE!!!
Kiedy Kasia powiedziała, że będę miała 2 dni wolnego nie mogłam uwierzyć we własne szczęście! :) Po 13 dniach codziennego wysiłku i wizji, że tak będą wyglądać najbliższe 3 miesiące to było jak sen!

Poniedziałek 27-03
Dziś obudził mnie dźwięk budzika o 5:30. Jestem z typu ludzi, którzy kochają drzemki z rana. Od kiedy pracuję, codziennie nastawiam 2 budziki. Pierwsza opcja 06:03, druga- 06:10. I tak sobie wybrzmiewają co 5 min każdy, aż do 06:(czasem nawet)40. :) I później zaczyna się poranna bieganina i przeklinanie pod nosem "mogłam wstać te 5 min wcześniej..".
Jak nie ja- wstałam raz, dwa. Tak naprawdę to spałam dziś bardzo "na czuja". Wieczorem przygotowałam sobie wszystko rozłożone w łazience, co by rano tylko powrzucać do torby i lecieć na siłkę. O 05:58 byłam już na siłowni. Myślę sobie- ciekawe czy będzie jeszcze jakiś wariat czy będę sama? Oczywiście byłam sama :) Godzina 06:00 rano, ja i rowerek. Ach...
Prawdę mówiąc myślałam, że będzie ciężko ale było całkiem ok. W pracy byłam 5 min wcześniej niż zwykle! Kiedy wszyscy jeszcze snuli się po korytarzu z na wpół zamkniętymi oczami- ja już byłam rozbudzona i gotowa do działania. Spadek mocy czułam dopiero jakoś ok 10, ale zaraz II śniadanie i jakoś leciało :) Jeżeli ktoś ma możliwość aktywności rano przed rozpoczęciem dnia, (sama nie wierzę, że to piszę ale) polecam! Nie wspomnę o tym, że do godz. 06:30 mam na koncie wypite ok 1l wody! Da się?

Godzina 06:00 rano, pusta siłownia, ja i rowerek... 

Wieczorem robiłyśmy nogi i brzuch. Czy już wspominałam, że nie cierpię wykroków? Ale! Jest postęp. Wcześniej zrobiłam może 2- max 3 i pokraka. Dziś z ciężarkami przeszłam bez zająknięcia 1,5 długości siłowni ( to będzie jakieś 7 szt!). Co było później pozostawmy bez komentarza, ale daję z siebie tyle ile daję radę i  jak widać (mały ale) postęp to najlepsza nagroda. Nadal mam słabe mieśnie, zdaję sobie z tego sprawę, jednak trzeba pamiętać, że nie od razu Rzym zbudowano!

Pierwsza przejechana 1h na rowerku!
 
 

Wtorek 28-03
Dziś ponownie zaczęłam dzień od pedałowanka (poszło całkiem na luzie) i MIAŁY BYĆ zajęcia wieczorem na ręce i plecy (moje ulubione). Ale oczywiście wszystko szło już chyba za dobrze i od południa zaczęłam się okropnie czuć. Bolał mnie żołądek, miałam mdłości i inne atrakcje.. Zwolniłam się z pracy i przełożyłam zajęcia. JELITÓWKA. Nie dałam rady jeść ani pić. Starałam się tylko skubnąć posiłek, żeby chociaż coś..
Także, jak to czasem w życiu bywa.. Możemy sobie planować, układać w głowie swoje wizje, a czasem jedna chwila i PYK! Wszystko się posypało. Mam nadzieję, że w piątek już będę w pełni sił i nadrobię zaległość z dzisiejszego dnia.


 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz